poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Początek

Show must go on, jak śpiewał Freddy. No to jadziem. Lecim na Szczecin. Walim na Koszalin. Słowem wstępu i wyjaśnienia – wszelkie moje chore przemyślenia, jakie co dzień mnie nachodzą, postanowiłem zapisać i podzielić się nimi z szerszą (a jak szeroką to się dopiero okaże) publicznością. Mam nadzieję, że zaspokoi to w jakimś stopniu moje zapędy twórcze, a przynajmniej będzie kolejnym sposobem kanalizowania* tychże. Oraz, że – przede wszystkim – będzie ciekawą lekturą dla postronnych osób.

Tak, właśnie czytasz pierwszą, premierową, dziewiczą notkę kolejnego bloga, kolejnego sfrustrowanego człowieka. Jeżeli w tym momencie myślisz sobie „ja pier***ę, następny pseudointelektualista ma zamiar wylewać swoje gorzkie żale, zaśmiecając internet” muszę Cię rozczarować – nie mam zamiaru wywoływać fali samobójstw, zamieszczając smutne fotki i teksty w stylu „Życie jest do bani, bo koledzy z gimnazjum ukradli mi kredki. P.S. Koffam Edwarda ze Zmierzchu xD”. Co to, to nie.

Więc o czym do cholery, chcesz pisać, chłopie? - Już śpieszę z wyjaśnieniami, Drogi Czytelniku**. Chcę przedstawić spojrzenie na świat i ludzi, normalnego, młodego, inteligentnego człowieka (wybaczcie bijący wręcz z tego zdania narcyzm, tak naprawdę tylko drugi z wymienionych epitetów jest w miarę bliski prawdzie).

A co mnie to k**** obchodzi?
- Cóż, poczytaj a się przekonasz. Sam naprawdę nie wiem w jakim kierunku pójdą przemyślenia, które mam zamiar wylać na papier (jaki znowu papier? Toć to Internet, Panie). Jedyne co wiem, to, że pod czaszką błąka mi się sporo, różnego rodzaju złotych myśli, a może znajdzie się paru takich, co to już przeczytali cały Internet (dwa razy) i nie mają co robić. Jeszcze bardziej ucieszyłoby się me, pełne miłosierdzia, serce, gdybyś zechciał wypowiedzieć się pod tym tekstem (i każdym następnym) – przypuszczam, że nic nie działa na blogera tak mobilizująco, jak komentarze czytelników właśnie.

Okay, część formalno-nudną mamy już za sobą ( a właściwie nad sobą). Gorąco zachęcam do lektury. Do zobaczenia w następnym wpisie!

* - Kanalizowania? Niemiłe skojarzenia z Miejskim Zakładem Oczyszczania Ścieków nasuwają się same... przepraszam, za to niesmaczne sformułowanie, to się już nie powtórzy.

** - Nazwałem Cię tak miło i sympatycznie, bo to pierwszy wpis i musiałem się podlizać. Nie przyzwyczajaj się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz