niedziela, 21 listopada 2010

Święto demokracji

Dziś, 21 listopada 2010 roku w naszym kraju odbywają się wybory samorządowe. W związku z tym wydarzeniem zawsze podnosi się dyskusja na temat frekwencji. Wzorem państw zachodnich, od jakiegoś czasu modne są u nas akcje mobilizujące do wzięcia udziału w wyborach, skierowane głównie do młodzieży. Choć nie wątpię w dobre intencje ludzi organizujących tego typu akcje, zastanawiam się czy tak zmasowane aktywizowanie młodych ludzi do głosowania jest na pewno dobrym pomysłem.

Ja osobiście do starych ludzi zdecydowanie nie należę, prawa wyborcze uzyskałem dopiero kilka miesięcy temu, a dzisiejsze wybory to dopiero drugie, w których mogę brać udział. Jednak polityka leży w obszarze moich zainteresowań już od paru lat, śmiało mogę powiedzieć, że meandry jej funkcjonowania są moim hobby. Cóż, każdy ma swoje odchyły. Skąd w takim razie wzięło się u mnie zwątpienie w sens zachęcania wszystkich młodych do udziału w wyborach? Ano z obserwacji rówieśników (i nie tylko) i ich zastraszającego nierzadko stanu wiedzy na temat spraw ogólnie związanych z polityką. Odsetek osób w moim wieku, które nie mają zielonego pojęcia, na przykład, na temat ilości posłów i senatorów  w naszym parlamencie, niepotrafiących wskazać kto jest obecnie marszałkiem sejmu czy ministrem spraw wewnętrznych, jest zdumiewająco (przynajmniej dla mnie) wysoki.  Mimo to, na skutek między innymi prowadzonych w mediach akcji zachęcających do głosowania, osoby takie idą na wybory. I tu pojawiają się moje pytania: jak mają decydować o przyszłości kraju ludzie, którzy nie wiedzą kto rządzi, nie potrafią wymienić najważniejszych punktów programów poszczególnych partii (o ile w ogóle wiedzą, jakie partie zasiadają w parlamencie)? Czy nie byłoby by lepiej dla kraju i dla nas wszystkich, gdyby osoby, które nie mają o polityce pojęcia, zostały w domu? Inaczej mówiąc – czy będzie dla nas wszystkich lepiej, jeśli tacy ludzie pójdą głosować?



 Nie chciałbym oczywiście odbierać komukolwiek prawa do głosowania, zdecydowanie jednak zachęcałbym najpierw do choćby liźnięcia tematu, przed pójściem do urny. Pewien otyły, palący kilkanaście cygar dziennie i wypijający litry whiskey Brytyjczyk, który był jedną z  najważniejszych postaci w historii XX wieku, powiedział w przemówieniu do Izby Lordów w 1947 roku, że „demokracja jest najgorszą formą rządów, lecz nic lepszego dotychczas nie wymyślono”.

 Cóż, ciężko się nie zgodzić, choć warto również wziąć pod uwagę słowa najpopularniejszego chyba Polskiego podróżnika, Wojciecha Cejrowskiego: „Nie podoba mi się system w którym dwaj pijacy spod budy z piwem mają w demokratycznym głosowaniu dwa razy więcej do powiedzenia niż profesor„.

Reasumując, mój ciekawy jak wyścigi ślimaków wywód -  zamiast aktywizować do głosowania wszystkich bez wyjątku, zachęcałbym do zainteresowania się tematem, zapoznania się z programami kandydatów i dopiero następnie głosowaniem. Jeśli natomiast wiesz, że nie znasz się na tym ni cholery, a temat w ogóle Cię nie obchodzi – odpuść sobie.

Na marginesie, jeśli już jesteśmy przy wyborach samorządowych, to muszę przyznać, że cieszy mnie fakt, iż często dają one alternatywę, tj. możliwość głosowania na lokalne, sąsiedzkie koła/stowarzyszenia nie mające związków z centralnymi partiami (lub przynajmniej dobrze je kamuflujące).


PS Bardzo przepraszam za brak w powyższym wpisie kiepskich dowcipów, oscylujących poziomem wokół odbytu. Postaram się nadrobić to w następnym wpisie.


PPS. Za cytat na dziś uznaję słowa Winstona Churchilla.

PPPS. W związku ze smutnymi informacjami dotyczącymi nieobecności filmu „Kevin sam w domu” w świątecznej ramówce telewizji Polsat, łączę się w bólu ze wszystkimi fanami tego filmowego arcydzieła. Niestety, najbliższe święta pozbawione będą tego niesamowitego, magicznego klimatu, tak przecież skrzętnie budowanego przez reklamę Coca-Coli oraz choinki ustawione w hipermarketach już w połowie sierpnia.

1 komentarz:

  1. jak najbardziej się z tobą zgadzam, tylko zastanawiam się, ilu świadomych politycznie obywateli żyje w naszym kraju= jaka byłaby wtedy frekwencja wyborcza?
    co gorsza, do ignorantów politycznych zalicza się nie tylko młodzież, lecz również sporą grupę dorosłych, dojrzałych ludzi...

    *a przypisy oczywiste, lecz jakże istotne ;D

    OdpowiedzUsuń